poniedziałek, 30 stycznia 2012
6
Wszystko się psuje. Ferie się skończyły więc ograniczyła mi się możliwość chodzenia na siłownię. Jak jestem w szkole albo po za nią to wszystko jest ok, staram się nie jeść, a jesli już to jakaś sałatka, ale jak przychodzę do domu to dopada mnie chęć najzwyklejszego w świecie zapchania się. Jeszcze do niedawna miałam napady tylko gdy byłam zła, smutna, zirytowana czy w inny sposób zawiedziona czymś. Teraz nie potrzebuję powodu żeby zajrzeć do lodówki. Dociera do mnie, że nie ma już nic co mogłoby mnie zmotywować do pilnowania ścisłej diety i nie obżerania się. Fakt, że jestem modelką i MUSZĘ dbać o linię przestał na mnie działać już dawno. Fakt, że koleżanki potrafią spiąć dupe i zrzucić choćby nędzne 3kg, wzbudza we mnie tylko zazdrość ale też nie motywuje. Żarty ojca, który często widzi mnie jak podjadam, jeszcze bardziej doprowadzają mnie do szału. Nie ma NIC co by mnie zmotywowało. Potrafię wyżyć na diecie kilka dni, tydzień, ewentualnie dwa, ale potem przychodzi ten cholerny dzień kiedy wszystko się jebie. Myślę sobie wtedy, że ok, od jutra zaczynam znowu, tym razem na serio. Jezu, nawciskałam sobie już tego kitu tyle, że aż żal mi samej siebie. Ehh, mam nadzieję, że u Was chociaż lepiej.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Nie przejmuj się, każda z nas ma takie dni których żałuje. Nie warto się nimi zamartwiać, ani katować po nim ćwiczeniami. Trzeba przeanalizować ten dzień i zobaczyć, co tak naprawdę nas popycha do jedzenia. Za pewne, to nie Ty sama. To rodzice, koleżanki. Jedzenie na mieście. Nie mówię tu o wyeliminowaniu ich z życia, lecz warto znaleźć sposób jak unikać takich sytuacji.
OdpowiedzUsuńnie martw się.. nie jesteś sama
OdpowiedzUsuńmam zupełnie tak samo
ale ja mam ferie i jestem cały czas w domu
wszędzie tyle jedzenia a ja wiem, że nie mogę jeść
trzymam kciuki :*
Takie gorsze chwile są normalne. Mijają za jakiś czas. Wystarczy, że przeczekasz. Trzymaj się.
OdpowiedzUsuńPost, który dodałam na blogu, jest również do Ciebie. Mam nadzieję, że przeczytasz i choć trochę Ci pomoże.
OdpowiedzUsuńNie poddawaj się i nie zniechęcaj, bo prędzej czy później osiągniesz to, czego chcesz! Wystarczy być cierpliwym i przede wszystkim wytrwałym. A Ty taka możesz być i dobrze o tym wiesz. Tylko musisz się postarać i zmienić nastawienie. Trzymaj się!
Ej! Głowa do góry. Nie poddawaj się i nie siedź bezczynnie. Nie myśl "muszę schudnąć, muszę ćwiczyć". Nie myśl w ogóle, rób i nie zastanawiaj się za dużo. Bo warto! Może to tylko chwilowe?
OdpowiedzUsuńJa tak miałam we wrześniu i październiku. Zrobiłam sobie odpoczynek(ale starałam się nie przytyć). Po czym zaczęło mi tego wszystkiego brakować i gdy wróciłam do diety łatwiej mi było wytrzymać.
OdpowiedzUsuńMam ten sam problem co ty, więc nie mam prawa tu ci wykładów prawic jednak powinnaś chociaż raz w tygodniu pozwolic sobie na coś dobrego np: pizze, czy co tam lubisz :)
OdpowiedzUsuń