Długo mnie tu nie było. Przez tą hmmm chyba ponad miesięczną przerwę nie było ze mną dobrze. Obżarstwo, tabletki i depresja z tym związana przeplatała się z całkowitą obojętnością. W pewnym momencie pomyślałam, że już całkowicie przestałam dbać o to co jem i czy tyję. Potem dotarło do mnie, że nigdy nie przestane o to dbać, TO już za bardzo wryło się w moje codziennie myślenie. Podczas tej przerwy chyba z pięć razy zbierałam się do diety, ale za każdym razem wszystko pieprzyłam, całkowicie tym faktem nie zdziwiona, bo zdążyłam się już przyzwyczaić, że nawet przed samą sobą nie potrafię pokazać 'że umiem być silna'. Przełom nastąpił przedwczoraj wieczorem po kolejnej fali obżarstwa, które dało mi bardzo do myślenia. Wczorajszy dzień przeżyłam tylko na małej porcji bigosu, dzisiejszy dzień planuje przeżyć na wodzie i kawie, ewentualnie zjeść coś małego, nie przekraczając 300kcal. Czuję, że znowu mam siłę. Najgorszy zawsze jest ten pierwszy dzień. Trzymajcie się :*
Super że wróciłaś. Pierwszy dzień zawsze jest najgorszy. Mam nadzieję, że ci się uda ;)
OdpowiedzUsuńpierwszy tydzien wytrzymaj, potem juz z górki :)
OdpowiedzUsuńNajgorsze pierwsze dni, ale dobrze że wróciłaś. Podobają mi się zdjęcia..
OdpowiedzUsuń